Wednesday 20 June 2012

Nick Sohnemann na Forum IAB 2012, czyli dlaczego odeszły żaglowce. I Kodak.

Dwa dni Forum IAB 2012, pełnym prelekcji, prelegentów, marketerów i marketingo-zapalonych trudno skondensować do krótkiej relacji. Dlatego wspomnę o wystąpieniu, które najbardziej mnie zainspirowało. Była to prelekcja key note speakera Nicka Sohnemanna z Trend ONE, a zaczęła się dość niebagatelnie. Nick wbiegł bowiem na scenę ze sporym animuszem, ku zdumieniu większości zaczął po niej skakać i tupać, by po chwili postawić całe audtytorium na baczność, kazać ludziom chwycić się za ręcei z zamkniętymi oczami wyobrazić swoją firmę za kolejne dziesięć lub dwadzieścia lat...

Mimo dość dezorientującego początku, prezentacja Nicka zwróciła uwagę na bardzo ważną kwestię - aby utrzymać się na prowadzeniu w wyścigu toczącym się na rynku, trzeba nie tylko inwestować w technologie i trendy, które panują na nim obecnie i w tym momencie najwięcej rokują na przyszłość. Firmy, które chcą uciekać z przodu, a nie zamykać peleton, muszą szukać "disruptive technologies". Innymi słowy takich technologii, które teraz i tu mogą nie wydawać się potrzebne, ale bez których za dziesięć lat nikt nie będzie umiał się obejść.

Przykładów na to, że ma rację szukał w historii, ponieważ "żeby zrozumieć innowację, musimy patrzeć i uczyć się od przeszłości". Patrząc tylko na tą najświeższą, znajdziemy w niej przykłady Nokii czy upadłego niedawno Kodaka. Wielbiciele serialu Mad Men pamiętają na pewno Dona Drapera i jego słynną prezentację dla Kodaka, w której opowadał o nostalgii. Rzeczywiście, nostalgia i przywiązanie do kliszy oraz papierowych zdjęć towarzyszyło ludziom przez dekady. Czy ktoś jeszcze w latach 90-tych pomyślałby, że możemy nie chcieć zapełniać kliszy zdjęciami? Tymczasem zdjęcia robimy, podobno w samym 2011 r. zrobiliśmy ich więcej niż przez całą historię ludzkości. Zabrakło w nich tylko tego najważniejszego z punktu widzenia Kodaka - kliszy zdjęciowej i papierowych odbitek... Nie tak dawno wydawało się to nie do pomyślenia, dlatego inwestycje w technologie cyfrowe, będące jeszcze wtedy "disruptive technologies", ominęły listę priorytetów Kodaka. Kiedy zorientowali się, że nostalgię kultywujemy teraz aparatami naszych smartfonów, było już trochę za późno.

Podobnie rzecz miała się z Nokią, której notowania spadły w zeszłym roku o bodajże 50%. Czy w latach 90-tych dzwonek Nokii nie był synonimem dzwonka komórki w ogóle? Napawając się swoim sukcesem, uwadze Finom umknęły najpierw klapki, potem dziwnie wyglądające ekrany, na których w ogóle nie było klawiatury. W zeszłym roku zaś smartfonów sprzedano na świecie wiecej niż komputerów. Ale smartfony Nokii, któe pojawiły się tak późno i w erze po-iPhonie, nie dogoniły już konkurencji i na razie słabo się zanosi na to, aby dobiec do początku peletonu w ogóle miały.

Henry Ford powiedział kiedyś "Gdybym na początku swojej kariery jako przedsiębiorcy zapytał klientów, czego chcą, wszyscy byliby zgodni: chcemy szybszych koni. Dlatego ich nie pytałem." Czasem to, co mamy wydaje nam się wszystkim tym, co mieć będziemy chcieli. Sztuką jest odkrycie tego, o czym jeszcze nie wiemy, że będzie nam do życia niezbędne.